BÓBR – POŻYTECZNY SZKODNIK ?

Aktualności Edukacja

Szanowni Państwo,

W związku z dużym zainteresowaniem (łącznie z prasą), pytaniami i komentarzami dotyczącymi Bobra, który zamieszkał w Rajszewie – czuję się zobowiązany (ponownie) zabrać głos, a przede wszystkim podziękować Państwu za rady, porady, sugestie i propozycje – jak pozbyć się bobra.

Przeczytałem z uwagą komentarze i (szczerze mówiąc) skorzystałem prawie ze wszystkich podpowiedzi, a dla zainteresowanych uprzejmie informuję, że – tak jak powiedziała w komentarzu p. Agnieszka Zająć (za co bardzo dziękuję) – „bóbr jest zwierzęciem chronionym i zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody, bobra nie wolno chwytać, przetrzymywać, ani przenosić w inne miejsce bez stosownych zezwoleń”. Nie można też go „wypłoszyć”, „zmusić”, ”przegonić”, „przepędzić”.

Dodam także od siebie, iż bobry to zwierzęta, które jednak nie rzadko wywołują konflikty na linii przyroda-człowiek. Są znakomitymi inżynierami i hydrotechnikami, jest to jedyne zwierzę (po człowieku) potrafiące „manipulować” środowiskiem. Stąd cały problem. Aktualnie nasz bóbr, który zadomowił się w naszej wsi, buduje, kopie drąży tunele, a drzewa ogryzione w końcu całkowicie znikają. Krótko mówiąc czyni zniszczenia na prywatnej zamkniętej posesji (ogrodzie z oczkiem wodnym).

Postępując za radami Państwa, dzwoniłem i kontaktowałem się z różnymi instytucjami m.in. Urzędem Gminy Jabłonna, OSP oraz, jak poradziła Pani Agnieszka i Pan Łukasz, zadzwoniłem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Warszawie, w której (muszę przyznać) uzyskałem bardzo konkretne praktyczne informacje na temat procedury usunięcia naszego bobra.

Jak mnie poinformowano procedura rozpoczyna się od złożenia stosownego wniosku do RDOŚ, która to instytucja nie ma kompetencji do odławiania zwierzyny, ale wydaje stosowne pozwolenia w formie decyzji administracyjnej. I tu uwaga – złożenie wniosku kosztuje 82 zł, a w nim należy podać kto ma bobra schwytać (jaka instytucja, firma czy osoba) i gdzie w jakie miejsce należy danego osobnika wywieźć. Oczywiście koszty schwytania i wywozu bobra pokrywa wnioskodawca. Ponadto wnioskodawca musi również ustalić miejsce, uzgodnić i uzyskać zgodę zarządcy/ców lub właściciela/li działki (terenu), do którego proponujemy przeniesienie bobra.

We wniosku podaje się jeszcze wiele innych szczegółowych informacji, oprócz adresów, opisów osobników, także czas w którym należy czynności wykonać oraz trzeba wskazać sposób, metodę i stosowane urządzenia do odłowienia.

Właściciele posesji, u których bóbr zamieszkał zdecydowali się wystąpić z wnioskiem do RDOŚ w Warszawie o schwytanie i przeniesienie bobra w inne miejsce. Ciekaw jestem – jak długo to potrwa ? Jak mi powiedziano, RDOŚ na rozpatrzenie wniosku ma 30 dni, a w okresie COVID’u okres ten może się wydłużyć.

Przed naszymi mieszkańcami jeszcze poszukanie firmy, która wmykałaby tę „operację” oraz dokonanie uzgodnień najprawdopodobniej z Wodami Polskimi, RDOŚ, a może też z Nadleśnictwem Jabłonna, a być może PAN (w sytuacji Natura-2000) (?)

Pocieszające jest to, że właściciele mogą  wystąpić z wnioskiem do RDOŚ o odszkodowanie za wyrządzone szkody przez zwierzę.

Ponadto idąc za propozycjami niektórych Państwa, kontaktowałem się także z Ochotniczą Strażą Pożarną i powiedziano mi, że owszem strażacy chwytają bobry, kiedy zwierzę wejdzie czy zostanie uwięzione np. w garażu, altanie to wtedy Strażacy owszem przyjeżdżają i ratują bobra, ale w sytuacji taka jak u nas zaistniała w Rajszewie niestety OSP nie podejmuje działań.

Wydział Ochrony Środowiska Gminy, także nie ma stosownych uprawnień do np. odłowienia bobra, jedynie co może zrobić to pomóc wypełnić wniosek i przejść obowiązująca procedurę.

W RDOŚ dowiedziałem się, że Wójt ma także możliwość wystąpienia z wnioskiem o odstrzał bobrów na terenie Gminy, w uzasadnionych sytuacjach („w sytuacji dużej populacji gatunku”).

Z powyższego więc wynika, że wszystko jest w rękach zainteresowanego mieszkańca. Władza jedynie wydaje zezwolenie, a cała reszta już w należy do nas.

Nasuwa się więc automatycznie pytanie. Czy nie powinno być odwrotnie tzn. kiedy pojawia się zwierzę dziko żyjące na naszej posesji/terenie, powiadamiam władze i reszta należy już do właściwego urzędu ?

Ale to tak tylko – „głośno myślę”, bo my tutaj praktyczne mieszkamy w lesie, i jednocześnie nad Wisłą, a zwierzyna dzika to dla nas codzienność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *